Kirgistan to jeden z najpiękniejszych i najbardziej malowniczych krajów Azji Centralnej. Kraj, którego 94% powierzchni to góry, często nazywany jest Szwajcarią Azji. Już samo to określenie daje nam przedsmak krajobrazów jakie na nas czekają w Kirgizji. Doliny pełne kwiatów u stóp potężnych gór z ośnieżonymi szczytami i jedne z największych jezior na świecie to jedynie część atrakcji. Mimo zawiłych dziejów tego kawałka świata, okresu mocnych wpływów Rosji, silne są tu nadal dawne tradycje. Możemy więc odwiedzić ludy koczownicze, spotkać myśliwych, polujących z orłami, poznać technikę tkania filcowych dywanów czy przenocować w jurcie.
Wycieczka do Kirgistanu to głównie obcowanie z naturą. Na próżno szukać tutaj wielkich miast. A najlepszym sposobem na poznanie tego pięknego zakątka są spotkania z mieszkańcami.
Nocleg w jurcie
W Kirgistanie od pewnego czasu bardzo dobrze działa agroturystyka. Dzięki temu mamy możliwość zbliżyć się do mieszkańców i poznać ich życie od kuchni. Nie jest to może sposób bardzo wygodny, ale za to jak ciekawy. Noclegi w kwaterach prywatnych czy jurtach to rewelacyjna okazja aby zobaczyć jak wygląda codzienność nomadów. Będzie okazja nie tylko do spróbowania świeżych produktów mlecznych takich jak: ajran czy kajmak, ale też do wypicia pysznej zielonej herbaty.
Polowanie z orłem
Ten sposób polowania jest znany i kultywowany na tych terenach od tysiącleci. Nawet czasy radzieckie nie zdołały zabić ducha myśliwych w Kirgizach. Nie zostało ich już wielu, ale przekazują oni nadal tę trudną sztukę następnym pokoleniom. Wytresowanie orła jest niezmiernie trudne, ale podobno więź między myśliwym a orłem potrafi przetrwać kilkadziesiąt lat.
Jezioro Issyk-Kul.
Ten zbiornik wodny jest największym jeziorem w Kirgistanie i drugim pod względem wielkości jeziorem wysokogórskim na świecie. Położone jest na wysokości ponad 1600 m.n.p.m. Przez miejscowych uważane za święte z powodu swojego zasolenia i rzekomo leczniczych właściwości wody. Dzięki zasoleniu, jezioro nie zamarza. Otoczone przez ośnieżone szczyty Tien Szanu wygląda wręcz nierealnie, jak z pocztówki.
Wyprawa do Kirgistanu pozwala przenieść się niejako w zapomniany skrawek świata. Znajdziemy tu koczownicze ludy, przemierzymy zielone doliny, codziennie towarzyszyć nam będzie majestat wysokich gór pokrytych śniegiem. Odpoczniemy od zgiełku miast, zaznamy azjatyckiej gościnności i nauczymy się smakować każdy dzień bez pośpiechu. A co ważne, Polacy wjeżdżają do Kirgistanu bez wiz.
Zostaw swój numer telefonu lub e-mail.
Skontaktujemy się z Tobą w ciągu 24 godzin. Bez zobowiązań dowiesz się więcej na temat naszych wyjazdów.
Wycieczka do Turcji jest marzeniem wielu podróżników. Ten kraj ma wszystko, co potrzebne turyście do spędzenia urlopu, dlatego też jest jednym z ulubionych miejsc wakacyjnego odpoczynku dla ludzi z całego świata. Słońce, gorący klimat, wspaniałe plaże nad czterema morzami, które Turcję oblewają; słynne na cały świat miasta, zabytki i cuda natury; uśmiechnięci, pomocni i serdeczni pracownicy sektora turystycznego; rozbudowana baza noclegowa na każdą kieszeń; wszelkie możliwe atrakcje począwszy od masażu, raftingów, safari, paralotni, balonów a skończywszy na bogatym życiu nocnym. W tym kraju nie można się nudzić. Niestety, większość biur w Polsce oferuje wycieczki do Turcji według tego samego klucza: lot czarterowy do Antalyi, wypoczynek na plażach Morza Śródziemnego, duże, ponad 40 – osobowe grupy podczas wycieczek fakultatywnych do najciekawszych i niedaleko położonych miejsc połączone z obowiązkowymi zakupami w sklepach ze skórami, biżuterią i ceramiką, po których pozostaje niewiele czasu na zwiedzanie.
Turcją trzeba się delektować
Aby zobaczyć prawdziwą Turcję należy wybrać taką wycieczkę, w której nacisk położony jest na dogłębne zwiedzanie miejsc i zabytków, po których oprowadzi nas profesjonalny, pełen pasji przewodnik i obcowanie z żywą turecką kulturą i tradycjami. Zamiast leżenia na plaży z drinkiem i kebabem w ręce zapraszamy na wyjazdy, które pokażą Państwu najsłynniejsze miejsca w Turcji. Będą Państwo mieli wystarczająco czasu, by zajrzeć do każdego zakamarku, poczekać na odpowiedni moment do zrobienia ciekawego zdjęcia, delektować się turecką herbatą w tradycyjnej herbaciarni, potargować się na oszałamiającym feerią zapachów i kolorów bazarach czy zobaczyć jak modlą się podczas tańca praktykujący członkowie zakonu derwiszy.
Turcja przyciąga jak magnes
Każdy, kto choć trochę podróżuje i interesuje się światem na pewno słyszał o zabytkach Kapadocji, wapiennych tarasach Pamukkale, ruinach Efezu i Troi czy magicznym megalopolis położonym na dwóch kontynentach – Stambule. To diamenty w turystycznej koronie Turcji; miejsca, które chociaż raz w życiu trzeba obejrzeć i mieć czas się nimi delektować. Niemal w każdej jednak wiosce czy miasteczku w Turcji znajdziemy ślady po hetyckiej, greckiej, rzymskiej czy osmańskiej przeszłości. Wszędzie natkniemy się na ślady niezliczonych ludów, które na przestrzeni stuleci najeżdżały tereny dzisiejszej Turcji, ujarzmiały tubylców, osiedlały się i były podbijane przez kolejnych najeźdźców. Azja Mniejsza zawsze przyciągała jak magnes – dzisiaj na szczęście przyciąga tylko najazdy turystów, którzy mogą obcować z niezwykłą kulturą stworzoną przez mieszankę tych wszystkich, którzy kiedyś na tych terenach żyli i żyją nadal.
Tureckie smaki i aromaty
Gościnni, uśmiechnięci Turcy; kolorowe bazary gdzie na stoiskach sprzedawcy niejednokrotnie zachwalają swoje towary po polsku; wyśmienita kuchnia pełna świeżych warzyw i owoców z królem tureckich dań czyli kebabem, który różni się w smaku od tego, co podają nam w budkach z kebabami w Polsce; najsłynniejsze stambulskie danie czyli świeża ryba złowiona w Bosforze i podana w bułce z sałatą i pomidorami; nadziewane orzechami, pistacjami i miodem słodycze; aromatyczna i najlepsza na świecie turecka herbata serwowana w tulipanowych szklaneczkach; parzona w tygielkach czarna jak smoła kawa, w której fusach Turcy są w stanie zobaczyć przyszłość; aromatyczny dym wydobywający się z fajek wodnych; mistrzowie masażu w tureckich łaźniach czyli hammamach. Turcja to jedno z tych miejsc, od których bardzo łatwo można się uzależnić i chcieć tam wracać. Jedna wizyta to stanowczo za mało jak na wszystkie atrakcje, które ten kraj oferuje.
Zostaw swój numer telefonu lub e-mail.
Skontaktujemy się z Tobą w ciągu 24 godzin. Bez zobowiązań dowiesz się więcej na temat naszych wyjazdów.
Wycieczka do Turkmenistanu rzadko pojawia się na liście marzeń do spełnienia. Turkmenistan nie prowadzi zakrojonej akcji promocyjnej w zagranicznych mediach, na ulicznych billboardach czy w specjalistycznych magazynach. Turkmenistan nie jest krajem przyjaznym masowemu turyście – nie ma tu wielkich kurortów nadmorskich, aquaparków, bazarów z lokalnymi pamiątkami, które i tak są masowo produkowane w chińskich fabrykach; nie ma bogatej bazy hotelowej czy rozwiniętej sieci agencji turystycznych. Ponieważ mało komu przychodzi do głowy wyprawa do Turkmenistanu próżno szukać ofert wyjazdów w katalogach biur podróży. Żeby pojechać do Turkmenistanu trzeba tego po prostu samemu chcieć.
Zabawa z wizami
Turkmenistan to jeden z najbardziej zamkniętych krajów na świecie, rządzony twardą ręką przez postkomunistycznych dyktatorów, procedury wizowe wprowadził na poziom dostępny tylko najwytrwalszym i najbardziej przebiegłym globtroterom. Użeranie się z urzędnikami w turkmeńskich ambasadach, wypełnianie stosów bardzo potrzebnych i bardzo ważnych dokumentów, duża ilość bardzo ważnych pieczątek i mnóstwo cierpliwości zaowocuje co najwyżej 5- dniową wizą tranzytową, która gwarantuje jako taką samodzielność w eksplorowaniu tego kraju. Oczywiście pod warunkiem posiadania wcześniej wyrobionych wiz do krajów z Turkmenistanem graniczących. Można oczywiście pojechać do Turkmenistanu z naszym biurem, wtedy przyjemności związane z wyrabianiem wiz weźmiemy na siebie.
Duchy wielkich zdobywców
Gdy już wizę dostaniemy i wjedziemy do Turkmenistanu znajdziemy się w krainie, gdzie czas się zatrzymał. Są miejsca, gdzie ciągle czuć klimat Związku Radzieckiego; są takie, nad którymi wisi duch wielkich zdobywców – Aleksandra Wielkiego, Czyngis Chana czy Tamerlana i jest pustynia Kara Kum – przerażające ogromem pustkowie, niemy świadek wielkiej historii tych ziem. Tereny te w średniowieczu znajdowały się w centrum wydarzeń, to tu decydowały się losy świata; tutaj rozkwitała nauka, kultura i sztuka; tutaj tworzyły najprężniejsze umysły epoki. Dzisiaj próżno szukać informacji na temat Turkmenistanu czy sąsiedniego Uzbekistanu w gazetach, w TVN24 czy nawet na Pudelku. Wycieczka do Turkmenistanu to wycieczka w przeszłość; wyprawa w świat upadłych cywilizacji i imperiów; lekcja na temat kruchości i przemijania wszystkiego co tworzy człowiek. To co wydawało się wieczne, niezmienne i potężne zostało zagarnięte przez niewzruszoną Kara Kum.
Kunia- Ugrencz, Nisa i Merw to najbardziej znane zespoły zabytków na terenie Turkmenistanu. Swój rozkwit i sławę zawdzięczają położeniu na Jedwabnym Szlaku – sieci szlaków handlowych, które łączyły cywilizacje Wschodu i Zachodu. Wraz z karawanami kupców przemieszały się nie tylko wielbłądy objuczone towarami z najdalszych zakątków świata ale również nowe idee, prądy myślowe, religie, wynalazki. Wszystkie trzy miasta były niegdyś stolicami potężnych organizmów państwowych: królestwa Partów, Chorezmu czy państwa Turków Seldżuckich. Dzisiaj to parki archeologiczne wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, świadectwo tego, że w średniowieczu to tu biło serce świata.
Wrota do Piekieł
Najbardziej znaną atrakcją Turkmenistanu jest jednak niezwykle fotogeniczna dziura w ziemi niedaleko wioski Derweze (Darvaza) na pustyni Kara Kum. Skoro już przyjechaliśmy do jednego z najbardziej odległych od współczesnego świata krajów, możemy udać się w jego najbardziej odległy region, żeby zobaczyć niezwykły krater. Swoją sławę zawdzięcza płonącemu w nim od ponad 40 lat gazowi. Radzieccy geolodzy troszkę się pomylili w swoich obliczeniach – założyli, że gaz wypali się w ciągu kilku dni, a pali się do dzisiaj. Ot, zdarza się – nie takie błędy widział radziecki świat a dzięki temu Turkmenistan zyskał rozpoznawalność w świecie jako miejsce, gdzie znajdują się Wrota do Piekieł.
Marmurowe miasto – Aszchabad
Oprócz wycieczek w przeszłość i w głąb Turkmenistanu zobaczymy również jego współczesne oblicze. Aszchabad, czyli dosłownie miasto miłości, został upiększony według wizji dwóch jedynych jak dotychczas prezydentów. Stolica kraju trafiła do Księgi Guinness’a jako najbardziej marmurowe miasto na świecie; znajduje się tu także największa ośmioramienna gwiazda – Gwiazda Chana Oguza, największy zespół fontann miejskich, największy diabelski młyn w zamkniętej przestrzeni oraz największy wełniany dywan. Dużo największego, najwyższego, najszerszego, najładniejszego, najbardziej błyszczącego i złotego wszystkiego znajdziemy w Aszchabadzie. To jest właśnie miś na miarę turkmeńskich możliwości.
Dlaczego warto jechać do Turmenistanu?
Zapraszamy więc na wyjazd do Turkmenistanu – z daleka od gwarnych i popularnych szlaków turystycznych leży kraina, która pozwala na podróże w czasie i przestrzeni. Wizyta w Kunia Ugrencz, Nisie czy Merw pozwoli nam przenieść się w przeszłość; w ruinach meczetów, mauzoleów i twierdz odnajdziemy ducha wielkich zdobywców; poznamy niezwykle bogatą i ciekawą historię tych ziem. W Aszchabadzie zobaczymy błyszczącą, porażającą ogromem, z rozmachem budowaną przez satrapów nowoczesność. A na pustkowiach pustyni Kara Kum zajrzymy w piekielną otchłań. Do Turkmenistanu naprawdę warto pojechać choć mało komu przychodzi do głowy, żeby właśnie tu spędzić swój urlop.
Zostaw swój numer telefonu lub e-mail.
Skontaktujemy się z Tobą w ciągu 24 godzin. Bez zobowiązań dowiesz się więcej na temat naszych wyjazdów.
Jakie obrazy ukazują się w Twojej wyobraźni, kiedy słyszysz słowo: „Dominikana” ?
Jedna z karaibskich wysp? Kompleksy all inclusive? Piaszczyste plaże? Palmy kłaniające się morzu? To wszystko? Oczywiście to wszystko znajdziemy na Dominikanie, ale ta wyspa to o wiele, wiele więcej. Wystarczy wystawić nos poza kompleksy hotelowe.
Perełki z czasów Krzysztofa Kolumba
Podczas wycieczki na Dominikane przyjdzie nam zwiedzić kilka naprawdę imponujących kolonialnych miast. Największe wrażenie robi stolica kraju – Santo Domingo. Kręte, wąskie uliczki starego miasta mają klimat, którego nie da się opisać słowami. Podczas spaceru trafimy na pewno na najstarszy kościół Ameryki – Santa Maria la Menor czy na fort Ozama. Warto przespacerować się calle Conde, na której to ulicy znajdziemy liczne knajpki… piniacolada smakuje tutaj najlepiej na świecie! Jeśli chcemy odpocząć od miasta, wystarczy wybrać się kilka kilometrów od centrum do jaskiń – Los Tres Ojos. Podziemne jeziora robią niesamowite wrażenie, choć panująca tam wilgotność powietrza daje nieźle popalić.
Parki narodowe
Dominikana to wyspa, która słynie z troski o środowisko naturalne. Zresztą doceniają to wieloryby, które co roku w okresie naszej zimy przypływają tam na swoje gody. Można wtedy podziwiać ich niesamowite akrobacje. Plan: Dominikana – wycieczka objazdowa powinien obowiązkowo zawierać przynajmniej kilka parków krajobrazowych. Najciekawsze z nich:
Rum, cygara, trzcina cukrowa, kawa, kakao
Wczasy na Dominikanie na pewno będą bogate w te produkty. Najbardziej popularny rum to Brugal. Można go oczywiście degustować w licznych drinkach, polecamy coco loco – czyli drink podawany w kokosie. Jeśli chodzi o cygara, to mieszkańcy Dominikany upierają się, że u nich są one lepszej jakości niż te sprzedawane na sąsiedniej Kubie. Sporu tego nie sposób rozstrzygnąć. Plantacje trzciny cukrowej czy kawy nieraz ciągną się kilometrami. Można tam zajrzeć, aby przyjrzeć się obróbce tych produktów.
Taniec – bachata, salsa, merengue
Czym byłyby Karaiby bez gorących rytmów? Pod tym względem wyspa także nas nie zawiedzie. Muzyka płynie z wszystkich stron, z okien, sklepów, urzędów, samochodów. Mieszkańcy Dominikany mają taniec we krwi, więc ludzie tańczący na ulicy, czy na poczcie to częsty widok. Podczas wyprawy na Dominikanę koniecznie trzeba odwiedzić lokalne dyskoteki, aby zobaczyć jak bawią się lokalsi, będzie to też świetna okazja do spróbowania swoich sił na parkiecie.
Walki kogutów, kult macho
Walki kogutów to obok baseballu sport narodowy na Dominikanie. Często spotkamy tu skupiska mężczyzn, którzy obstawiając zakłady, dopingują swoje koguty. Towarzyszą temu oczywiście krzyki i gestykulacja na miarę macho. No właśnie – Dominikana do wyspa macho. Porównanie ich do kogutów wydaje się być bardzo trafne. Podobnie stroszą swoje piórka aby zaimponować kobietom.
Rajskie plaże
Tego na Dominikanie nam na pewno nie zabraknie. Ciągnące się kilometrami plaże z miałkim, białym piaskiem, do tego palmy kłaniające się morzu w kolorze lazurowym i praktycznie brak turystów. Czy tak wygląda raj? Nasz tak!
Zostaw swój numer telefonu lub e-mail.
Skontaktujemy się z Tobą w ciągu 24 godzin. Bez zobowiązań dowiesz się więcej na temat naszych wyjazdów.
KUBA – wyspa jak wulkan gorąca – jak głosi słynny tekst piosenki sprzed lat, i faktycznie coś w tym jest. Oprócz gorącego, tropikalnego klimatu mamy tu także gorący temperament mieszkańców tej największej karaibskiej wyspy. Ale po kolei… Dlaczego warto odwiedzić tę rajską wyspę? Powodów jest bez liku i te najważniejsze tutaj przedstawimy, jednak to co najważniejsze na Kubie nie da się tak po prostu opisać… Panuje tu bowiem klimat (i nie mamy tu na myśli jedynie wiecznego lata), który po prostu trzeba poczuć, nie da się go opisać słowami…klimat zaklęty w rytmach salsy, w zadymionych cygarami knajpkach, w kolonialnych miasteczkach, w rajskich, bezludnych plażach… Na Kubę po prostu nie tyle można, co trzeba polecieć.
Cofnij się w czasie
Wycieczka na Kubę zwykle zaczyna się od stolicy – Hawany. Pierwsze co uderza, już w drodze z lotniska to ulice pełne starych amerykańskich samochodów. Niektóre ledwo się toczą, inne wymuskane w każdym szczególe, połyskują w blasku słońca i niejeden kolekcjoner pokusiłby się na takie cacka. Podczas wyprawy na Kube trzeba się koniecznie wybrać na przejażdżkę takim samochodem.
Są tez mniej przyjemne pozostałości dawnych czasów, a mianowicie pustki w sklepach i nadal częściowy system kartkowy. No i oczywiście coś na kształt naszych dawnych pewexów. Ale ostatnimi czasy daje się zauważyć zelżenie ostrej polityki międzynarodowej Kuby, więc być może to zacznie się zmieniać. Na razie bracia Castro dzielnie trzymają władzę w swoich rękach.
Kolonialne perełki
Kuba naszpikowana wręcz jest miastami, pamiętającymi czasy Krzysztofa Kolumba a spacery po Hawanie, Trynidadzie czy Santiago de Cuba to czysta przyjemność. I to koniecznie bez mapy i przewodnika w ręce, gdyż i tak co kawałek będziemy napotykać prawdziwe perełki architektoniczne.
Krajobrazy
Jadąc na Kubę należy przygotować się na to, że nasze zmysły zostaną zaatakowane ze wszystkich stron, od zapachów podczas obiadu czy wizyty na plantacjach kawy, przez zadymione cygarami knajpki starej Hawany, aż po ferię barw zmieniającego się krajobrazu. Przemierzając wyspę zobaczymy jakie rozmaitości widoków się tutaj kryją. Od wysokich gór Sierra Maestra, gdzie ukrywał sięFidel Castro podczas rewolucji, przez plantacje kawy, tytotniu, trzciny cukrowej, przez parki narodowe i bagna, gdzie żyją setki gatunków ptaków, po piaszczyste plaże, gdzie palmy pokornie kłaniają się oceanowi. Krótko mówiąc – na Kubie każdy znajdzie coś dla siebie.
Rum i cygara
Wyprawa na Kubę wiąże się oczywiście ze smakowaniem lokalnych trunków. Nie od dziś wiadomo, że Kuba słynie z produkcji rumu i jest on dostępny praktycznie wszędzie. Oczywiście w każdej knajpce można go wypić w formie słynnych kubańskich drinków: cuba libre czy mojito. Kuba usiana jest także plantacjami tytoniu, gdyż cygara to także główny produkt eksportowy wyspy. Co prawda skręcają je głównie mężczyźni a nie ponętne Kubanki, ale to w żaden sposób nie obniża ich jakości! W lokalnych knajpkach zapachem cygar przesiąknięta jest każda ściana.
Salsa czyli radość życia
Jeśli chcesz wytańczyć się za wszystkie czasy, to jaki kraj jest dla Ciebie najlepszy? Tak, Kuba. Wczasy na tej wyspie nie mogą obejść się bez tańca. Najpopularniejsza jest oczywiście salsa. Mieszkańcy Kuby tańczą wszędzie i o każdej porze, od najmłodszych do najstarszych a muzyka wylewa się z każdego okna. Podczas pobytu na Kubie, koniecznie trzeba przynajmniej kilka razy odwiedzić lokalne knajpki i dać się porwać gorącym rytmom.
Zostaw swój numer telefonu lub e-mail.
Skontaktujemy się z Tobą w ciągu 24 godzin. Bez zobowiązań dowiesz się więcej na temat naszych wyjazdów.
Armenia to kraj Kaukazu Południowego, niestety nieco ignorowany przez turystów. O ile w ostatnich latach dało się zauważyć znaczny wzrost zainteresowania Gruzją, tak wycieczki do Armenii wydają się znajdować kompletnie poza obiektem zainteresowania przeciętnego turysty.
Nie musimy chyba dodawać, że taki stan rzeczy bardzo odstaje od naszego zdania na temat tego kraju, dlatego też postaramy się pokrótce wskazać dlaczego wycieczka do Armenii do dobry pomysł.
Armenia to miejsce niezwykłe, jakby zatrzymane w czasie i żyjące totalnie swoim rytmem, kompletnie „obok” tego wszystkiego, co otacza nas na co dzień. Co prawda kraj ten nie ma dostępu do morza, ale za to ma w swych granicach największe jezioro na Kaukazie – Sewan, zwane nie bez powodu ormiańskim morzem. Poza tym około 90% kraju leży na wysokości 1000 m.n.p.m., a najwyższym wzniesieniem jest wygasły wulkan Aragac (4090m.n.p.m.). Armenia nie ma jednak w swych granicach najcenniejszej dla siebie góry – Araratu. Jeśli odwiedzicie zachodnią część kraju, to bez trudu zobaczycie tę majestatyczną górę, która z dumą pręży swe wdzięki pomimo tego, że jej wierzchołek często otulają gęste chmury. Góra na której osiadła arka Noego znajduje się dziś w granicach Turcji, jednak to właśnie Ormianie wiążą z nią swe początki. Powszechne jest także wśród Ormian ciągłe powtarzanie, że to oni pierwsi, przed Gruzinami, przyjęli chrzest.
Niezaprzeczalnie najlepszym sposobem na poznanie tego kraju od podszewki jest wycieczka objazdowa po Armenii. Oprócz wspomnianej góry Ararat, która najlepiej prezentuje się ze świątyni Khor Virap, kraj ten oferuje nam wspaniałe zabytki, których większość pochodzi jeszcze z początku pierwszego tysiąclecia. Możemy udać się na południe, gdzie zobaczymy klasztor Tatew, którego już samo położenie wśród górskich wąwozów zapiera dech w piersiach. Możemy pojechać do Noravank – ukrytej wśród czerwonych skał cerkiewki, gdzie rzadko zaglądają turyści. To miejsce bez cienia wątpliwości przeniesie nas o kilka stuleci wstecz. Podczas wyprawy do Armenii koniecznie musimy zatrzymać się także w Noratus – jest to największy w tej okolicy cmentarz z ormiańskimi płytami nagrobnymi – chaczkarami. A jeśli ktoś będzie się chciał zaopatrzyć w skarpety i czapkę – to od lat na tym właśnie cmentarzu urzędują babuszki, które właśnie takie wyroby z radością nam zaoferują. Armenia ma także własne Stonehenge, gdzie spokojnie możemy zrobić zdjęcie bez tysięcy turystów. Dlaczego kamienie ustawiono właśnie tutaj, do dziś pozostaje tajemnicą. Stolicę Armenii – Erewań – również ze wszech miar warto odwiedzić. Miasto oferuje nam kilka muzeów na naprawdę wysokim poziomie, a oprócz tego warto odwiedzić Plac Republiki, czy słynne kaskady, skąd rozciąga się niesamowity widok na okolicę.
Armenia oprócz zabytków i niesamowitych miejsc to przede wszystkim ludzie. A ci, podobnie jak ich kaukascy sąsiedzi, słyną z nienaturalnej wręcz gościnności. Oczywiście między Gruzinami i Ormianami trwa wieczna walka o to, który naród jest bardziej gościnny. Sporu tego nie sposób rozwiązać, ale na szczęście nie odbija się on na żadnym turyście w sposób negatywny, a wręcz przeciwnie.
Kuchnia ormiańska ma nam także wiele do zaoferowania. Dużą wagę przywiązuje się tutaj do kolejności w przygotowaniu potraw, czy choćby do poszczególnych przypraw, które też wrzucane są według określonego porządku. Częstym widokiem na ormiańskim stole jest lawasz – czyli ormiański chleb. I tak jak Gruzja słynie z wina, Armenia słynie z koniaku. Koneserzy tego trunku na pewno będą mieli w czym wybierać i co degustować.
Jak już podejmiemy decyzję, że spędzamy wakacje w Armenii – wystarczy kupić bilet i mieć przy sobie paszport ważny przynajmniej sześć miesięcy od daty planowanego wyjazdu. Od 2014 roku Armenia zniosła wizy dla Polaków, więc wjazd do tego kraju jest znacznie ułatwiony.
A kiedy najlepiej wybrać się na wczasy do Armenii? Sezon turystyczny trwa tam praktycznie od kwietnia do października. Oczywiście Armenię można zwiedzać cały rok, ale późną jesienią i wczesną wiosną trzeba liczyć się z częstymi opadami deszczu.
Zostaw swój numer telefonu lub e-mail.
Skontaktujemy się z Tobą w ciągu 24 godzin. Bez zobowiązań dowiesz się więcej na temat naszych wyjazdów.
Z czym kojarzy się Azerbejdżan? Nasza nauczycielka języka polskiego pewnie chciałaby usłyszeć, że ze szklanymi domami i Cezarym Baryką, ktoś inny, że z ropą naftową i… No właśnie.
Czy to wszystko?
Oczywiście pytanie jest retoryczne, bo Azerbejdżan to znacznie, znacznie więcej. Podczas wyprawy do Azerbejdżanu zobaczymy, że to kraj kontrastów, gdzie islam zderza się z wpływami Rosji, gdzie Morze Kaspijskie spotyka się z gorącą pustynią, gdzie herbata smakuje jak nigdzie indziej na świecie i gdzie ostry kaukaski krajobraz zostaje złagodzony przez niesamowitą gościnność tubylców.
Już sama stolica Azerbejdżanu – Baku – to prawdziwe miasto-kalejdoskop. Z jednej strony mamy faktyczne „szklane domy”; nowoczesne budynki i wieżowce strzelające w górę niczym płomienie (to nie tylko metafora, część z nich naprawdę została zaprojektowana na taki wzór), a wystarczy tylko wejść w mury starego miasta, żeby przenieść się kilkaset pokoleń wstecz… Plątanina wąskich uliczek, która może stanowić wyzwanie nawet dla miejscowych, na pewno przyprawi o przyjemny zawrót głowy każdego ciekawskiego turystę. Ryszard Kapuściński trafnie zauważył, że idąc bakijską starówką i rozkładając ręce można poczęstować się gruszką z koszyka na parapecie, a jednocześnie pogłaskać dziecko śpiące w domu naprzeciwko. I nie ma w tym wcale dużej przesady: starówka w Baku jest po prostu magiczna.
No dobrze, ale czy Azerbejdżan to tylko Baku?
Jasne, wycieczka do Azerbejdżanu zwykle zaczyna się właśnie od stolicy, ale absolutnie nie należy poprzestać tylko na niej, ponieważ kraj ten ma w zanadrzu znacznie więcej do zaoferowania…
Tym, co łatwo rzuca się w oczy podczas wizyty w Azerbejdżanie to częste nawiązania do kultu ognia i praktyk jego czcicieli – zoroastrian. Wystarczy pojechać kilkanaście kilometrów poza Baku do świątyni ognia w Surachanach lub do Yanar Dag, gdzie podziwiać możemy wiecznie płonące skały. I nic w tym dziwnego; w końcu sama nazwa Azerbejdżan ze staroperskiego nie oznacza nic innego jak kraj strzeżony przez ogień.
Kolejnym obowiązkowym punktem wycieczki objazdowej po Azerbejdżanie jest pustynia. Ktoś pomyśli, że pustynie możemy oglądać w wielu miejscach na świecie i nie ma w tym nic szczególnego. Zgadza się, ale czy każda pustynia jest pustynią błotną? No właśnie.
Pustynia Gobustan to, sprawiający wrażenie bezkresnego, obszar naszpikowany małymi, błotnymi wulkanami. Widok z pogranicza jawy i snu, filmu dokumentalnego i science-fiction. Jak się więc okazuje, nie trzeba wcale lecieć na księżyc, żeby poczuć się jak na innej planecie.
No dobrze; widzieliśmy już świątynie ognia, bawiliśmy się w pierwszego człowieka na Księżycu, więc co teraz? Otóż wybór nadal mamy nieograniczony.
Podczas wycieczki objazdowej możemy udać się nad Morze Kaspijskie, aby choć na chwilę odpocząć na ciepłych piaszczystych plażach; możemy też pojechać na północ i przenieść się do czasów szachów perskich zwiedzając ich pałace. I tu znów kontrasty, gdyż północ tonie wręcz w zieleni, a sąsiedztwo gór nadaje krajobrazowi majestatu.
Ale czym byłaby wycieczka do Azerbejdżanu bez herbaty? No właśnie – ten złoty napój serwowany jest przy każdej (naprawdę każdej) okazji: od wizyty w azerskim domu po mały sklepik, w których sprzedawca ugości nas czajem podanym w tulipanowych szklaneczkach. Mieszkańcy Azerbejdżanu podchodzą do picia herbaty jak do rytuału. Napój należy odpowiednio zaparzyć, a potem dbać o to aby cały czas był ciepły. Dobry gospodarz nalewa nam odrobinę herbaty i co jakiś czas uzupełnia szklankę, aby przedłużyć naszą wizytę.
Wiele osób decydujących się na wyprawę do Azerbejdżanu obawia się tego, że jest to kraj islamski. I tu oficjalnie oświadczamy – naprawdę nie ma się czego bać. Islam w Azerbejdżanie jest dość liberalny. Owszem, należy stosować się do podstawowych zasad (choćby co do ubioru), aby nie obrażać tradycji, jednak nikt nie każe nam ubierać się w burkę. Poza tym Azerowie to jeden z najbardziej gościnnych narodów na świecie – widząc turystę zawsze ktoś zapyta, czy nie potrzeba pomocy i zwykle taka rozmowa kończy się szklaneczką herbaty. Najzwyczajniej w świecie trzeba pamiętać, że tylko szacunek rodzi szacunek i kiedy będziemy stosować się do tej prostej zasady to nic złego nam nie grozi.
No dobrze, to teraz jak wyglądają formalności wjazdowe ? Aby zasmakować tych wspaniałości musimy zacząć od załatwienia wizy do Azerbejdżanu. Można to zrobić w Ambasadzie w Warszawie na dwa sposoby: indywidualny (wtedy potrzebujemy zaproszenia od osoby prywatnej lub potwierdzeń opłaty za hotele i bilety lotnicze) lub grupowo, wykupując cały pakiet w biurze.
Proste? No to w drogę!
Zostaw swój numer telefonu lub e-mail.
Skontaktujemy się z Tobą w ciągu 24 godzin. Bez zobowiązań dowiesz się więcej na temat naszych wyjazdów.
Gdy ktoś pyta nas dlaczego warto wybrać się na wakacje do Gruzji i co takiego ma w sobie ten kraj, odpowiadamy krótko: wszystko.
No dobrze, moglibyśmy tak odpowiadać, ale ze względu na to, że sami jesteśmy ofiarami gruzińskiej gościnności nie możemy się powstrzymać od nieco dłuższego wyjaśnienia, przy czym spokojnie – nie mamy zamiaru przepisywać podręcznika do geografii.
Gruzja to niewielki kraj na Zaukaziu, wciśnięty pomiędzy Rosję, Azerbejdżan, Armenię, Turcję i Morze Czarne. Kraj może nie jest rozległy, ale ma w sobie niemal wszystko: od wysokich gór Kaukazu, przez tereny półpustynne aż po wybrzeże morskie z tropikalną roślinnością. Do tego dorzućmy jeszcze świątynie nieraz nawet z I w., niesamowite skalne miasta, zapomniane wioski górskie, gdzie nadal silne są dawne tradycje, Kachetię, czyli region gdzie produkuje się jedno z najlepszych win na świecie… Doprawmy to gościnnością Gruzinów, biesiadowaniem do rana przy smakołykach lokalnej kuchni oraz słynne gruzińskie toasty w tle, wizytą na lokalnym targu, gdzie od zapachu przypraw czeka nas istny zawrót głowy…I z tak dobranych składników powstanie nam Gruzja – wymarzony kraj na wakacje.
Miejsca, które warto zobaczyć w Gruzji można wymieniać godzinami. Najlepiej wyjazd do Gruzji zaplanować jako wycieczkę objazdową, aby zasmakować każdego regionu, wyjątkowego na swój sposób. Można też pojechać na typowe wczasy w Gruzji i zażywać relaksu w Batumi nad Mozrem Czarnym. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. W końcu to kawałek ziemi, który według legendy Bóg przeznaczył dla siebie. Zgodnie z podaniem, kiedy Bóg rozdawał ziemie, wszystkie narody ustawiły się w długiej kolejce. Kłótniom i przepychankom nie było końca, gdyż każdy chciał dla siebie wyrwać jak najlepszy kawałek. Gruzini, widząc co się dzieje, postanowili przeczekać. Rozłożyli się więc wygodnie w cieniu drzewa i zaczęli biesiadę. Kiedy każdy naród dostał już swoją część, Bóg zauważył, że Gruzini nadal ucztują i ze smutkiem stwierdził, że nie zostawił dla nich nic. Zasmuciło to wielce naszą kaukaską brać. Po chwili jednak Bóg stwierdził, że w nagrodę za to, że Gruzini jako jedyny naród odpuścili sobie walkę o ziemię a skupili się na tym co naprawdę ważne, odda im kawałek ziemi, który przeznaczył dla siebie, kawałek najpiękniejszy ze wszystkich, najbardziej urodzajny, istny raj. I wierzcie lub nie, ale Gruzini są przekonani o prawdziwości tej legendy. A każdy, kto choć raz Gruzję odwiedzi przytaknie im z radością.
Gruzja podzielona jest na dwie republiki autonomiczne: Abchazję i Adżarię oraz 9 regionów administracyjnych:
Najsłynniejszy szczyt Gruzji to Kazbek (5047 m.n.p.m), ukazujący się nam na końcu Gruzińskiej Drogi Wojennej, najwyższy to Szchara (5193 m.n.p.m.) a najbardziej charakterystyczny ze względu na swój podwójny wierzchołek to Uszba (4710 m.n.p.m.) widoczny niemal z każdego miejsca w Swanetii.
Religią dominującą jest prawosławie a ponad 80% mieszkańców to Gruzini.
Planując wyprawę do Gruzji nie musimy się zamartwiać formalnościami. Gruzini na tyle lubią Polaków, że wprowadzili dla nas możliwość wjazdu nie dość, że bezwizowy to jeszcze z opcją – na dowód osobisty. Czyż to nie dodatkowy argument, przemawiający za wybraniem Gruzji jako celu swoich wakacji?
Dodatkowo wszystko to dla Polaków dostępne jest na przysłowiowe wyciągnięcie ręki, gdyż lot z Warszawy do Tbilisi trwa zaledwie 3 godziny a przeloty z roku na rok mają przystępniejsze ceny. Wakacje w Gruzji nie są już więc czymś nieosiągalnym. A ten, kto wybierze Gruzję jako cel swojego wyjazdu – na pewno nie pożałuje.
Najsmaczniejsze zostawiamy na koniec. Gruzińska supra to nic innego jak biesiada. Gruzini są mistrzami w tej dziedzinie. Każda biesiada musi mieć swojego tamade, czyli niejako szefa imprezy. To on wygłasza toasty, to on dba o to aby gościom nie brakowało wina, i to on cmoka z dezaprobatą jeśli nie „kuszamy” wystarczająco dużo. Tamada nadaje tempo biesiadzie, kieruje rozmową i co najważniejsze wygłasza toasty, z których Gruzja słynie. Kolejność toastów nie jest oczywiście przypadkowa. Należy wypić za Boga, za ojczyznę, za rodzinę, za przyjaciół…Dobry tamada potrafi wygłaszać toast od kilku do kilkunastu minut. Na zakończenie każdego toastu należy oczywiście opróżnić swoją czarkę z winem do dna. Jeśli odwiedzimy Gruzję, będziemy uczestniczyć w takich suprach codziennie, gdyż każdy gość jest powodem do święta i radości.
Obywatele RP wjeżdżają do Gruzji na podstawie ważnego paszportu (min. 6 miesięcy od daty planowanego powrotu) lub dowodu osobistego.
Językiem urzędowym jest język gruziński, ale praktycznie każdy Gruzin mówi po rosyjsku. Z młodszym pokoleniem można także porozmawiać po angielsku.
Gruzja to kraj zróżnicowany geograficznie, więc pogoda jest zależna od regionu. Najogólniej – temperatura jest zwykle wyższa o ok. 10 stopni niż w Polsce o danej porze roku. W górach jednak zawsze jest chłodniej, a np. w Batumi, gdzie klimat jest już podzwrotnikowy stosunkowo często zdarzają się gwałtowne opady. Najwyższe temperatury utrzymują się od połowy czerwca do końca sierpnia. We wrześniu jest już trochę chłodniej, a krajobraz nabiera kolorów jesiennych. Maj zwykle też jest ciepły, a budząca się do życia przyroda zachęca do przyjazdu.
Zostaw swój numer telefonu lub e-mail.
Skontaktujemy się z Tobą w ciągu 24 godzin. Bez zobowiązań dowiesz się więcej na temat naszych wyjazdów.
Powiedzmy sobie szczerze: większość z nas słysząc słowo „Uzbekistan” prędzej uśmiechnie się z zakłopotaniem i szybko zmieni temat, niż będzie w stanie udzielić jakichkolwiek informacji o tym niesamowitym kraju. Owszem, najlepsi z nas wskażą go na mapie, może nawet wspomną o Jedwabnym Szlaku, ale tylko nielicznym w głowie zapali się tętniący blaskiem neon z napisem niezapomniane wczasy.
Dlaczego tak się dzieje? Cóż… Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta i złożona jednocześnie. Co sprawia, że Uzbekistan i wakacje to dwa słowa, które tak rzadko występują w swoim sąsiedztwie? Jak to możliwie, że wycieczki objazdowe do tej fascynującej krainy nie są stałym elementem oferty każdego szanującego się biura podróży?
Przykro to stwierdzić, ale prawda jest taka, że Azja Środkowa nadal jest traktowana jako przysłowiowy koniec świata. Każdy niedzielny turysta chętniej wybiera tradycyjne all-inclusive na zatłoczonej plaży niż wczasy, które zapamięta naprawdę do końca życia i których nie będzie w stanie porównać z niczym innym. A wystarczy choćby odrobina wyobraźni…
Buchara, Chiwa, Samarkanda. Powtórz nazwy tych miast kilka razy na głos. Tak, mówimy całkowicie poważnie. Jeśli tak jak my słyszysz muzykę, to jesteś o krok od odbycia podróży, która na zawsze odmieni Twoje podejście i przewartościuje Ci znaczenie słowa wakacje.
Meczety, medresy, mury obronne i pałace pamiętające czasy jednego z najwspanialszych imperiów w dziejach ludzkości – imperium Timura Chromego – zachwycą każdego. Nie ważne czy masz w jednym palcu historię świata czy jesteś totalnym laikiem – pewne rzeczy oddziałują na wszystkich w stopniu jakiego nie da się wytłumaczyć w racjonalny sposób. No bo jak opisać ducha tysięcy lat zaklętego w każdym kamieniu składającym się na te wspaniałe budowle?
Albo jak opisać czym jest pierwsza styczność z Jeziorem Aralskim? Jeszcze nie tak dawno temu, bo w latach 60. XX w., było to czwarte co do wielkości jezioro na świecie. Czwarte! Zresztą nie bez powodu nazywano je Morzem Aralskim… Dziś znajduje się na miejscu szesnastym, a w skali jednego tylko roku poziom wody potrafi obniżyć się nawet o metr. Wszystko to pokłosie niewątpliwej fantazji władz ZSRR, które stwierdziły, że zamiast wykorzystać potencjał tętniących życiem portów i na nich budować potęgę Uzbekistanu, lepiej będzie uczynić z tego kraju potentata w dziedzinie uprawy bawełny. Reszta jest historią i nie wymaga komentarza: wraki łodzi i opustoszałe wioski, które od linii brzegowej Jeziora Aralskiego są oddalone nieraz o setki kilometrów mówią same za siebie. Historia tego miejsca to bez wątpienia jeden z najbardziej przejmujących przykładów tego, jak katastrofalna w swoich skutkach może być gospodarcza działalność człowieka.
Na szczęście nie wszystko w Uzbekistanie co związane jest z działalnością człowieka mieni się szarymi barwami, a wręcz przeciwnie. Mieszkańcy tego kraju słyną ze swojego przywiązania do kultury, zwyczajów i gościnności. Ze względu na fakt, że Uzbekistan nie jest (i pewnie nigdy nie będzie) oczywistym miejscem na wakacje, to paradoksalnie każdy turysta jest dla przeciętnego Uzbeka pewnego rodzaju atrakcją i elementem „innego” świata. Dlatego też jeśli tylko komuś uda się trafić pod dach tubylców to na pewno nie wyjdzie stamtąd spragniony i głodny.
Ciekawy jest również fakt, że ze względu na tak małą ilość przyjezdnych, miejscowi nadal nie postrzegają każdej obco wyglądającej osoby jak chodzącego worka z pieniędzmi. Chociaż z drugiej strony przelicznik walutowy Uzbekistanu nie pozostawia wielkiego wyboru, bowiem najwyższym nominałem jest 1000 SUM, co odpowiada mniej więcej 1-2 PLN, czyli nawet turyści z niewielkimi możliwościami finansowymi nie będą musieli martwić się o pieniądze. Właściwie jedyne w tym kraju zmartwienie dla turysty związane z pieniędzmi polega na tym, że faktycznie trzeba je nosić w worku…
Skoro decyzja o wyjeździe została już podjęta (nie próbujmy udawać, że jest inaczej) to pozostaje przystąpić do załatwienia wizy do Uzbekistanu, która pozwoli nam na doświadczenie wspaniałości jakie na nas czekają na Jedwabnym Szlaku. Wizę można uzyskać w dwojaki sposób: indywidualnie (do tego potrzebujemy zaproszenia od organizacji uzbeckiej lub osoby prywatnej z Uzbekistanu) lub grupowo, wykupując taki wyjazd wraz z całym pakietem w biurze.
No dobrze, czyli zostaje już tylko bilet lotniczy i można ruszać… Co prawda jeszcze kilka lat temu przeloty do Uzbekistanu kosztowały krocie i ceny zaczynały się od pięciu tysięcy złotych, ale obecnie loty do Taszkientu mają o wiele bardziej humanitarną cenę, mamy też znacznie więcej możliwości przelotów z Warszawy. I to wszystko sprawia, że Uzbekistan nie jest już tak nieosiągalny jakby się mogło wydawać.
Wystarczy tylko trochę odwagi i wyobraźni!
Zostaw swój numer telefonu lub e-mail.
Skontaktujemy się z Tobą w ciągu 24 godzin. Bez zobowiązań dowiesz się więcej na temat naszych wyjazdów.