27.03.2015
Pojechać na wyprawę do Turkmenistanu i zobaczyć najsłynniejsze jego zabytki wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO- Merw, Kunię – Urgencz i Nisę – nie jest łatwo. Wycieczka do Turkmenistanu nie jest marzeniem tysięcy ludzi, więc ciężko znaleźć ją w katalogu biur podróży. Podróż indywidualna jest możliwa ale wymaga wielu, wielu zabiegów oraz szczęścia i przebiegłości w rozgrywce z urzędnikami pracującymi w turkmeńskich ambasadach. Turkmenistanowi nie zależy na masowej turystyce, nie potrzeba mu do szczęścia obwieszonych aparatami i wożących się klimatyzowanymi autobusami turystów. Jeśli chcesz pojechać do Turkmenistanu, drogi podróżniku, musisz sam tego chcieć. Żaden billboard, żadna reklama w tramwaju, żaden katalog biura podróży ani żaden bestseller celebryty nie zachęci cię do podróży do tego niesamowitego kraju. A do Turkmenistanu warto pojechać. Niesamowite, pustynne krajobrazy; niezniszczona przez lata sowietyzacji tradycyjna kultura; ruiny starożytnych miast, płonący krater na pustkowiu czy monumentalna zabudowa Aszchabadu to największe atrakcje jednego z najbardziej niedostępnych dla masowej turystyki kraju na świecie.
Turkmenistan to kraina ginąca w piaskach pustyni Kara Kum. Jej granice wyznacza Morze Kaspijskie na zachodzie, umierające Morze Aralskie na północy oraz rzeka Amu- Daria i pustynia Kyzył Kum na wschodzie. Ciągnące się przez ponad tysiąc trzysta kilometrów suche, puste, nieprzyjazne bezdroża były przez stulecia drogą, którą pokonywały armie wielu wielkich dowódców, by dotrzeć do bogactw kryjących się za jej krańcami. Tędy na wschód szły wojska Aleksandra Macedońskiego. To na piaski Kara Kum wielki dowódca wylał wodę przyniesioną mu przez sługę mówiąc, że sam nie będzie pił, jeśli jego żołnierze umierają z pragnienia. Tędy ciągnęły hordy Tamerlana w pochodzie na zachód. I tędy biegł Jedwabny Szlak – niezliczone karawany objuczonych towarami wielbłądów i wielojęzyczny tłum kupców naznaczyli swoim znojem czarne piaski pustyni. Kara Kum zawsze była wyzwaniem dla wszystkich, którzy próbowali ją ujarzmić. Jej obrzeża stały się domem dla twardych, bitnych i odważnych ludzi – Turkmenów. I na jej obrzeżach zachowały się ruiny starożytnych miast i twierdz, które są świadectwem bogatej przeszłości tych ziem, która ginie w mrokach historii i piaskach pustyni.
Leżące przy granicy z Uzbekistanem miasto Kunia – Urgencz (Stary Urgencz) było kiedyś najpotężniejszym miastem leżącym na Jedwabnym Szlaku, stolicą Chorezmu – regionu leżącego w ujściu Amu Darii do Morza Aralskiego. Swój złoty wiek przeżywało pod rządami Turków Seldżuckich w XII i XII stuleciu i było wówczas jednym z największych miast świata islamskiego. W 1221 roku zostało zrównane z ziemią przez armię Czyngis Chana. Odbudowane, powróciło do swojej świetności – słynny arabski podróżnik Ibn Battuta pisał w XIV wieku, że jest to największe, najświetniejsze, najpiękniejsze i najważniejsze miasto Turków. Niestety, właśnie takie miasta równał z ziemią, palił i grabił godny następca Czyngis Chana na środkowoazjatyckich stepach – Tamerlan. Podczas dwóch wypraw przeciwko Chorezmowi doprowadził Kunia Urgencz do upadku. Dzieło zniszczenia zwieńczyła sama natura – Amu Daria zmieniła swój bieg i odcięła miasto od źródeł życiodajnej wody. W XVI wieku Kunia Urgencz została opuszczona przez ostatnich mieszkańców a stolicą regionu została Chiwa. Dzisiaj jest to jedno z najważniejszych stanowisk archeologicznych w Turkmenistanie. Na kompleks składają się budowle pochodzące z XI – XVI wieku: meczety, brama wjazdowa do karawanseraju, mury obronne, mauzolea i słynny 60 – metrowy Kutlug Timur minaret. Są one świadectwem niezwykłych dokonań w dziedzinie architektury i sztuki, których wpływy sięgały Iranu i Afganistanu a nawet Imperium Mogołów w Indiach. Wszystko to sprawiło, że Kunia Urgencz znalazło się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.
W I wieku przed nasza erą dwa ówczesne największe imperia Wschodu i Zachodu starły się w walce o panowanie nad światem – były to Rzym i irańskie państwo Partów. W czasach rozkwitu Partowie rządzili na terenach rozciągających się od Mezopotamii aż po Indie. Stolicą tego państwa była Nisa, która leży w granicach dzisiejszego Turkmenistanu, kilkanaście kilometrów od stolicy kraju – Aszchabadu. Istniejąca przez stulecia, zdobywana i niszczona przez Persów, Arabów, mongolskie ordy i wojska Tamerlana za każdym razem odradzała się i rozkwitała czerpiąc korzyści ze swego położenia na Jedwabnym Szlaku. Nisa jest miejscem, gdzie krzyżowały się epoki, religie i cywilizacje; miejscem interesującym nie tylko dla archeologów ale także dla turystów, którzy w malowniczo położonym u stóp Kopet Dagi parku archeologicznym, mogą podziwiać pozostałości cytadeli, murów obronnych, rezydencji królewskiej oraz świątyni, w której bardzo wyraźnie widać, że w Nisie przenikały się koncepty pościągane z różnych stron starożytnego świata – hellenistyczne i irańskie założenia architektoniczne idealnie ze sobą współgrają. W Nisie ciągle prowadzi się badania archeologiczne, więcej rzeczy czeka jeszcze na odkrycie niż zostało udostępnionych zwiedzającym.
Najbardziej znanym z zabytków Turkmenistanu jest jednak starożytne Merw. Pod tą nazwą kryje się kilka ośrodków miejskich, które powstawały i znikały z powierzchni ziemi na przestrzeni ostatnich 2.5 tysięcy lat. Łączy je położenie – w żyznej delcie rzeki Murgab, której wody znikają w piaskach pustyni Kara Kum. Początki miasta sięgają panowania perskiej dynastii Achemenidów. W IV wieku p. n. e. osadnictwo zostało odnowione przez Aleksandra Wielkiego – założył tutaj kolonię pod nazwą Antiochia Margiańska.
Przez stulecia Merw był miejscem, gdzie krzyżowały się wpływy Wschodu i Zachodu, gdzie wielojęzyczny tłum kupców podążający ze swoimi towarami Jedwabnym Szlakiem przynosił nowinki z każdego zakątka świata. W buzującym życiem mieście przenikały się idee i myśli powstałe w różnych kręgach kulturowych; przenikały się różne religie – do dzisiaj zachowały się w Merw ruiny zoroastryjskich, buddyjskich, chrześcijańskich i islamskich świątyń. Ta niesamowita mieszanka i intelektualny ferment doprowadziły miasto do wspaniałego rozkwitu w XI i XII wieku, kiedy to Merw stał się stolicą państwa Turków Seldżuckich. Te dwa stulecia to czas, kiedy o mieście perscy i arabscy geografowie pisali, że jest „matką świata”. To tutaj było centrum, tutaj rodziły się nowe idee; działali najsłynniejsi islamscy naukowcy, artyści, poeci i myśliciele. Przez chwilę znajdowała się tutaj stolica całego islamu – przez kilka lat Merw był siedzibą kalifa czyli duchowego zwierzchnika wszystkich muzułmanów. Szacuje się także, że w XII wieku z populacją 200 tysięcy mieszkańców był największym miastem ówczesnego świata. W Merw pochowano najsłynniejszego sułtana z dynastii seldżuckiej – Alp Arslana, który zmiażdżył w bitwie pod Manzikertem armię bizantyjską i wziął do niewoli samego cesarza. Epitafium na grobie sułtana głosiło: „Ty, który byłeś świadkiem sięgającej niebios chwały Alp Arslana przybądź do Merwu a przekonasz się, że pogrzebano ją w pyle”. Miasto również zostało pogrzebane w pyle – w 1221 roku zdobyli je Mongołowie pod wodzą syna Czyngis Chana – Tołuja. Była to jedna z najokrutniejszych zbrodni w dziejach ludzkości. Tołuj oszczędził tylko setkę najzdolniejszych rzemieślników a całą resztę mieszkańców, liczącą według szacunków badaczy od 300 do 500 tysięcy, rozkazał wymordować. Przez klika godzin Mongołowie wyrżnęli całą populację miasta; systematycznie zniszczyli i puścili z dymem domy, meczety, mauzolea, pałace i medresy – Merw zostało zniszczone ale nie przestało istnieć – odbudowane nigdy nie powróciło jednak do świetności z poprzednich wieków ale trwało jako znacząca oaza na szlaku handlowym. Kres Merw przyszedł pod koniec XVIII wieku, kiedy to emir Buchary – Szach Murad zniszczył systemy nawadniające i wysiedlił wszystkich mieszkańców. Za czasów caratu do Merw zsyłano nieposłusznych oficerów a tubylcy – jak pisze Colin Thubron – okryli się złą sławą wiarołomców. Wtedy miało powstać turkmeńskie powiedzenie: jeśli spotkasz żmiję i mieszkańca Merwu – zabij wpierw tego drugiego. Dzisiaj Merw to ogromny park archeologiczny w pobliżu miasta Mary, którym zawładnęli naukowcy i turyści szukający śladów dawnej świetności pogrzebanych w piaskach pustyni.
Patrząc na współczesny Turkmenistan ciężko uwierzyć, że kiedyś to tutaj biło serce świata. W średniowieczu na terenach rozciągających się pomiędzy Europą a Chinami rodziły się najwspanialsze, najpotężniejsze imperia; rozkwitały bogate, ludne miasta; na styku kultur i cywilizacji tworzyli geniusze ówczesnej nauki i sztuki. Tamerlan, który podbił ogromne połacie świata, nigdy nie zapędził się do Europy – dla niego i dla jego wojsk była to ziemia zbyt biedna, położona na peryferiach cywilizacji, nie czekały tu na nich żadne warte starań skarby. To Wschód nęcił bogactwem, rozkwitał będąc w centrum wydarzeń i zginął zmiażdżony najazdami tych, którzy skusili się na jego skarby. Dzisiaj warto wybrać się na wycieczkę do Turkmenistanu czy Uzbekistanu żeby zobaczyć, co zostało z czasów, kiedy to na tamtejszych ziemiach rodziły się i umierały imperia i kiedy to tam decydowały się losy świata.
Autor: Maria Kowalska
Dołącz do naszej społeczności na Facebooku i odkrywaj najnowsze oferty, inspiracje podróżnicze i ekskluzywne promocje! 🌴✈️
Polub nas teraz i bądź na bieżąco! 👍