08.04.2015
Morze Aralskie to smutny przykład tego, jak katastrofalne skutki może mieć działalność człowieka.
Wystarczy spojrzeć na zdjęcia, żeby gołym okiem ocenić rozmiary i skutki szalonego pomysłu wcielonego w życie przez Związek Radziecki. Co gorsze woda w jeziorze ciągle opada, więc następne pokolenie może już nie mieć okazji zobaczenia choćby resztek po Morzu Aralskim, które do lat 60-tych XX wieku było czwartym pod względem wielkości jeziorem na świecie. Tak! Czwartym!
Nie bez powodu nazywano go więc morzem. Jezioro Aralskie, czy raczej to co z niego zostało, leży w granicach dzisiejszego Kazachstanu i Uzbekistanu. Zasilają go dwie rzeki: Amu-daria i Syr-daria. Jak podają liczne źródła objętość jeziora w roku 1960 wynosiła 1093 km² a w roku 2009 już 105 km². Dlaczego?
A dlatego, że władze Związku Radzieckiego wpadły na pomysł, że uczynią z Uzbekistanu potentata w uprawie bawełny. Bawełna miała stać się białym złotem tego regionu. I faktycznie tak się stało, ale jakim kosztem? Do dziś zresztą Uzbekistan jest na pierwszym miejscu jeśli chodzi o eksport bawełny.
Do uprawy bawełny potrzebne są olbrzymie zasoby wody. Tutaj kluczową role miały odegrać rzeki zasilające Jezioro Aralskie. Ryzyko wysuszania jeziora zupełnie władz nie zniechęcało. I tak zaczął się wielki proces przekształcana i dostosowywania rzek aby mogły nawadniać jak największą powierzchnię plantacji bawełny. Jak szacują naukowcy bardzo duże zasoby wody nie docierały nawet do upraw ale wsiąkały w pustynie. Stopniowo także zaczął się proces degradacji Jeziora Aralskiego, które pozbawione dopływu z rzek zwyczajnie zaczęło wysychać. Początkowo woda opadała o około 30 cm rocznie, a w kolejnych latach już nawet o 90 cm na rok.
Oczywiście miało to drastyczne skutki dla ludności mieszkającej nad jeziorem. Linia brzegowa odsuwała się coraz bardziej, więc dawniej dobrze prosperujące wioski i miasteczka rybackie teraz nie miały z czego utrzymać swoich mieszkańców. Woda w jeziorze nabierała coraz większego zasolenia. Silne wiatry w tym regionie powodowały roznoszenie zalegającej na osuszonym dnie soli i pestycydów, co z kolei doprowadzało do degradacji gleby. Odbijało się to także na zdrowiu mieszkańców tego regionu i zauważalnym wzroście problemów z drogami oddechowymi. Coraz większe zasolenie oraz osuszanie Jeziora Aralskiego miało także wpływ na zmiany klimatu: zimy stały się mroźne i chłodne a lata upalne i suche.
Władze Kazachstanu w ostatnich latach zaczęły przeciwdziałać procesowi osuszania jeziora. Jednym z punktów zwrotnych stała się budowa tamy, którą ukończono w 2005 roku. Faktycznie w części północnej jeziora zauważa się w ostatnich latach niewielkie podnoszenie się poziomu wody. Budowa tamy skazała jednak na zagładę południową część, leżącą w granicach Uzbekistanu.
Warto pojechać do Uzbekistanu i oprócz wspaniałych miast takich jak Samarkanda, Buchara czy Chiwa wybrać się do miasteczka Mojnak. Miasto kiedyś utrzymujące się z rybołówstwa obecnie jest oddalone od linii brzegowej o ponad 100 km. Pozostawione kutry rybackie, świecące rdzą w słońcu sprawiają przygnębiające wrażenie. Jednak być w Uzbekistanie, a nie zobaczyć znikającego Jeziora Aralskiego – to jak nie być w Uzbekistanie. My mamy szanse zobaczyć choć pozostałości po Morzu Aralskim, kolejne pokolenie może już nie mieć tyle szczęścia.
Autor: Joanna Biernacka
Zdjęcia satelitarne pochodzą ze strony NASA.