Zadzwoń, pomożemy Ci zaplanować idealne wakacje! 883 919 664

24.07.2015

Abchazja – relacja z podróży

Dziś mamy dla Was nie lada gratkę. Zapraszamy do Abchazji razem z Moniką Pazerą. Czy warto jechać do Abchazji? Co tam na nas czeka? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w tekście.

 

Podróże do takich krajów, jak Abchazja zawsze obfitują w lekko absurdalne wydarzenia i pozostawiają abstrakcyjne wspomnienia. Rzeczywistość tamtejsza, jest tak odległa od naszej, że nie trudno o szok kulturowy. Trzeba tam jechać gotowym na wszystko i otwartym na wszelkie ewentualności.

 

Gra jest warta świeczki, bo oprócz zobaczenia pięknego skrawka ziemi, można poznać też nowych ludzi, a obserwując ich życie i zmagania z codziennością, można też wiele dowiedzieć się o sobie i swoim kraju.

 

Patrząc na sytuację w Abchazji nie sposób oprzeć się refleksji, że wbrew temu, co twierdzą niektórzy politycy, Polska to świetnie rozwinięty i prosperujący kraj. W Abchazji panuje olbrzymie bezrobocie, nie ma przemysłu, rolnictwo praktycznie zamiera. Jedyne źródło dochodu to taksówka, handel i/lub przemyt oraz turysyka. Turyści to głównie Rosjanie, którzy przyjeżdżają zwabieni cudownymi opowieściami swoich rodziców, spędzających wakacje w Suchumi lub Gagrze 30 lat temu, gdy miasta te były bogate i kwitnące. Rozczarowanie ich jest spore, gdy zamiast wspaniałych kurortów zastają tu zrujnowane domy, podupadłe hotele i zagracone plaże.

 

W tych miejscach czas się zatrzymał w 1993 roku. Wszechobecne są ślady walk bratobójczych. Centrum Suchumi jest zdominowane przez olbrzymią bryłę Domu Partii, którego wypalone wnętrze zionie pustką. W większości bloków widać opuszczone, splądrowane mieszkania, z których uciekli Gruzini. Nietrudno znaleźć ślady po pociskach.
Krótko mówiąc, nie uprzątnięto nawet śladów wojny, a to czego nie zniszczono w walkach trąci wyraźnie radzieckością. W wielu miejscach widoczne są absurdalnie wielkie budynki o pseudomodernistycznych kształtach, które miały świadczyć o postępie i nowoczesności Kraju Rad. Dawniej te betonowe konstrukcje może komuś imponowały, ale dziś stoją smutno odarte z godności, obdrapane, z obłażącą farbą. Dla takich fascynatów, jak ja są świetnym obiektem do fotografowania i idealną miejscówką do picia koniaku z butelki po coca-coli, jednak dla większości ludzi są po prostu szpecącą krajobraz ruiną.

 

Politycznie sytuacja Abchazji jest bardziej niż skomplikowana. Oddzieliła się od Gruzji i ogłosiła niezależność, którą oprócz Rosji uznały jeszcze Nikaragua, Wenezuela i Nauru. Tak zwaną niepodległość wywalczyli sobie Abchazi w latach 1992-1993 w wojnie przeciwko Gruzji. Wiadomo, że uzyskali silne wsparcie ze strony Rosji w postaci broni oraz ochotników z m.in. Czeczenii. Niezależność tego kraju od początku stała jednak pod znakiem zapytania, a ostatnie wydarzenia chyba pozbawiły złudzeń ostatnich idealistów. Prezydent republiki Raul Chadżinba podpisał bowiem układ z Rosją, który daje potężnemu sąsiadowi prawo interweniowania w Abchazji w razie nadzwyczajnych sytuacji. Nikt nie sprecyzował, co konkretnie ustawodawca ma na myśli. Pewien Abchaz, który podwoził nas do Suchumi zastanawiał się na głos, po co ludzie walczyli i tracili życie w walkach z Gruzinami 20 lat temu, skoro teraz ich własny prezydent cichaczem oddał kraj Rosji! Otóż to!

Z resztą nawet bez tej umowy kraj był całkowicie uzależniony od Rosji. Walutą obowiązującą jest tu rubel rosyjski, większość produktów dostarczana jest z Rosji, a kilka kilometrów przed granicą z Gruzją stoi potężny gmach obwieszony rosyjskimi flagami i obwarowany, jak twierdza. To są oczywiście siły, które pilnują pokoju!

 

To przykre, że polityka i konflikty narodowościowe doprowadziły ten uroczy zakątek do takiej ruiny. Łatwo sobie wyobrazić, jak w latach świetności błyszczały w słońcu piękne wille w Suchumi, a po promenadzie w Gagrze spacerowały żony partyjnych notabli. Towarzystwo spotykało się wieczorami w kawiarniach i hotelowych restauracjach, albo pływało statkami podziwiać zachody słońca.

 

Dziś większość knajpek to małe rodzinne interesy. W jednych można zjeść smacznie, w innych nie, ale ceny są dość przystępne. Wszechobecne są budki, w których sprzedaje się domowej roboty koniak w butelkach po coca-coli. Po plażach włóczą się bezpańskie psy. Plażowicze zalegają na resztkach betonowych falochronów albo za odpowiednią opłatą oddają się w ręce masażystów, którzy mają na plaży swoje przenośne gabinety. Wieczorami w większości knajpek odbywają się dancingi.

 

Zabytków jest tu niewiele, ale wrażenie robią góry schodzące do morza. Kaukaz Wielki jest tu równie imponujący jak w innych rejonach. Z Gagry można się udać na wycieczkę do jeziora Rica, które ukryte jest wysoko w górach. Po drodze mija się piękny przełom rzeki Bzyp. A po jeziorze można pływać motorówką i odnaleźć willę Stalina nad jego brzegiem. W Nowym Afonie jest olbrzymia jaskinia z bogatą szatą naciekową. Należy do największych na świecie. Niedaleko niej znajduje się imponujący klasztor z cerkwią św. Szymona Apostoła, który zachęca do wizyty widocznymi z daleka złotymi kopułami. I do tego relaks nad ciepłym morzem.

 

Abchazja daje możliwość wypoczynku w warunkach dość siermiężnych, ale za to oferuje podróż w czasie do epoki ZSRR dla fascynatów historii, wojenne ruiny dla amatorów „dark tourism”, piękne widoki dla miłośników przyrody, odrobinę adrenaliny przy przekraczaniu granicy kraju, którego nikt nie uznaje. Przede wszystkim jednak wizyta w Abchazji daje nam szansę nabrać dystansu do tego, co mamy w Polsce i dostrzeżenia właściwej skali problemów, właściwych proporcji.

 

Autor: Monika Pazera

Chcesz przeżyć niezapomnianą przygodę?

Sprawdź wyprawy oferowane przez Globzon Travel!